Tym wpisem ruszam z nowym działem Podróże. Od jakiegoś czasu stały się one sporą częścią mojego życia. Góry. Kiedyś zdarzyło mi się wjechać na Śnieżkę kolejką linową, zdarzyło mi się również zrobić godzinny, bagatela, spacer po górach podczas pobytu w Karpaczu. Nigdy stricte po górach nie chodziłam z plecakiem, nigdy nie chodziłam prawdziwym górskim szlakiem. Postawiłam sobie wyzwanie i… teraz stwierdzam, że góry to miłość od pierwszego wchodzenia! Jak jest w Bieszczadach? Zapraszam na moją relację!
Jak jest w Bieszczadach?
“Świat wartości w górach jest prosty i przejrzysty dla każdego. Ale jest to absolut piękna i estetycznych doznań. Nie chcesz, nie jedziesz. Nie jedziesz, nie widzisz. Nie widzisz, nie przeżywasz. Wybór należy do ciebie.”
— Piotr Pustelnik
Jak w bajce! Nie sądziłam, że spędzenie kilku dni w leśnej głuszy może być tak pełne atrakcji! W Bieszczady wybrałam się z inicjatywy podróżniczych blogerów Paragon z Podróży. Raz do roku Bartek i Patryk urządzają spęd dla swoich czytelników, sympatyków podróżowania i każdego, kto ma ochotę na takie spotkanie się wybrać. O wypadzie dowiedziałam się od With Love – podróżniczo-motywacyjnej blogerki, którą prawie rok temu poznałam na Koloniach Blogerów. Znajomość przetrwała do dziś i dzięki niej już dwa fascynujące tripy za mną. Pierwszy do Macedonii, o którym napiszę Wam niebawem i ten aktualny, w Bieszczady, o którym chcę napisać właśnie dziś.
Zacznę od końca. Ten wyjazd jest dowodem na to, że blogerka modowa może chodzić z wielkim plecakiem (prawie większym od niej) zamiast kopertówki, jeść trzy dni pasztet zamiast sushi i spać na podłodze. Wprawdzie raz zostałam przyłapana na malowaniu paznokci na szlaku –> KLIK, ale cóż, nie da się tak całkiem odciąć od swoich nawyków. Góry nie góry, paznokcie muszą być pomalowane.
Gdzie byliśmy? Z Krakowa dotarliśmy do miejscowości Lutowiska. Tam zostawiliśmy auto i szlakiem ruszyliśmy do jednego ze sławniejszych schronisk w Bieszczadach – do Chaty Socjologa na Otryt. Bez prądu. Bez ciepłej wody. Hardkorowo, na głeboką wodę. Po dwóch dniach spędzonych w Chacie udaliśmy się niebieskim szlakiem przez Dwernik na Magurę Stuposiańską, do schroniska Koliba.
Jak jest w Bieszczadach okiem modowej blogerki?
- Noszenie wielkiego plecaka – wcale nie jest takie trudne. W sumie to mam praktykę, czasem po hardkorowym shoppingu wracałam jeszcze z cięższymi torbami na czwarte piętro bez windy!
- Buty – na szlak wybrałam się w moich ulubionych New Balance’ach licząc na to, że przetrwają górską wędrówkę. Byłam jedną z nielicznych osób, która nie miała górskich butów i…. dało się! Moje buty były o wiele lżejsze niż te górskie i może dlatego zdarzało mi się nawet wbiegać na szczyt. Innych takich górskich biegaczy oprócz mnie – nie widziałam. Można? Można!
- “Stylizacje” – jeśli chodzi o ubrania to do plecaka włożyłam dwie pary spodni, szorty i kilka koszulek plus bluza i sweter. Taki zestaw jest absolutnie wystarczający. W górach nikt nie patrzy na to jak wyglądasz i czy ciuchy są z aktualnej kolekcji, więc troskliwe dobieranie kolorów i wzorów jest zbędne.
- Make-up – to nie prawda, że dziewczyny w górach się nie malują! Prawie wszystkie wymalowane, mniej lub bardziej : ) Trzeba przyznać, że czasem na szlaku dało się spotkać wysportowanych przystojniaków ; )
- Ludzie – wspaniali! Nie wiem, czy do górskiej wody ktoś dosypuje tabletki szczęścia, ale ludzie w górach są totalnie przesympatyczni, pomocni, otwarci i bardzo przyjaźni! W ciągu kilku dni zdążyłam nawet zostać gospodynią pierwszego schroniska i dilerem napojów wyskokowych drugiego. Oczywiście wszystko z przymrużeniem oka, niemniej było to naprawdę zabawne.
- Jedzenie – przez kilka dni jadłam kanapki z pasztetem i zupki chińskie. Nie narzekałam na brak moich ulubionych sałatek z awokado czy wypadów na belgijskie frytki. Jedzenie nie miało tam najmniejszego znaczenia, ale piknik na szczycie, po 7 godzinach wspinania się był jedną z najlepszych “kolacji” jakie jadłam w ostatnim czasie. Pozdrowienia dla Martyny vel Paczuki, Marka “jaiego Marka?” i Ani, która nauczyła się nie nosić kwiatków i kratki w jednym zestawie.
- Spanie – pierwsze dwie noce spałam na piętrowym łóżku, oczywiście musiało przypaść mi miejsce na górze. Pierwszy raz musiałam wspinać się po drabinie, co było dla mnie ciekawą odmianą górskiej wspinaczki. Mimo moich obaw – nie spadłam i nie wpadłam na sąsiadów z dołu. Trzecią noc spędziłam na podłodze, ale biorąc pod uwagę to, że do pokoju wróciłam koło 7 rano, a wstałam po 8, chyba nie mogę za bardzo mówić o stricte spaniu.
- Transport – w stronę Bieszczad przyjechałam Polskim Busem z Warszawy do Krakowa, a później autem z Krakowa do Lutowisk. Natomiast powrót był bardziej skomplikowany, ponieważ w momencie odjazdu zaszło pewno nieporozumienie i okazało się, że nie ma dla mnie miejsca w aucie. Na szczęście kochana Martyna z bloga Citrrus została ze mną i do Warszawy wróciłyśmy… stopem! To był mój pierwszy raz, jechałyśmy 6 autami, poznałyśmy świetnych ludzi, totalna przygoda! Polecam każdemu!
Reasumując: czasem naprawdę warto zafundować sobie taki survivalowy wypad (choć dla wielu Bieszczady to żaden surwiwal, dopiero wspinaczka po Tatrach, po prawdziwych górach może nazywać się czymś wyczynowym). Kompletnie odciąć się od rzeczywistości. Zapomnieć o istnieniu telefonu, Facebooka i Instagrama. Zapomnieć o upływie czasu. Zapomnieć o problemach, tych prawdziwych i tych wyimaginowanych, które dopiero w górach okazały się takie. Zapraszam na fotograficzną relację, bo góry lepiej wyglądają na zdjęciach, niż w formie pisanej.
W góry warto wybrać się między innym dla tak pięknych widoków! Na żywo to wszystko wygląda sto razy lepiej. To po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy.
Zaraz po dotarciu na miejsce musiałam jednak wypakować część ubrań z plecaka i rozstrzygnąć ciuchowe dylematy. “Który sweter zostawić – zielony czy bordowy?”. Ja bym wzięła obydwa, ale… to ja również musiałabym je nosić ; )
Czytanie mapy to nie lada wyczyn, ja do dziś nie ogarniam tych kółek i kresek ; – )
Integracyjny stół przed Chatą Socjologa.
Dzięki temu faktycznie można było odciąć się od świata i rzeczywistości.
Zdjęcie zaraz po tym, jak udało nam się wspiąć na Otryt i dotrzeć do Chaty Socjologa. Nie wiem czy widzicie, ale duma na twarzy jest ; )
Chata Socjologa na Otrycie – nasze pierwsze schronisko, bez prądu i ciepłej wody, ale za to z cudowną salą kominkową, wyjątkową atmosferą, wspaniałym balkonem widokowym i pyszną herbatą
Bartek z bloga Paragon z Podróży zbierał drewno na ognisko. Takie tam. Kijeczki ; )
Moi nowi górscy przyjaciele i gospodarz Chaty Socjologa.
Balkon widokowy w Chacie Socjologa. Spędziłam tam chyba większość czasu.
Dzień 3 – w drodze na Magurę Stuposiańską. Ah te widoki, widoki, widoki!
Najlepsze “kolacja” na szczycie Magury Stuposiańskiej. Kto by pomyślał, że kanapki z pasztetem mogą smakować lepiej niż sushi?
Pasztet lepszy od sushi : )
Szczyt zdobyty!
W schronisku Koliba trafiliśmy na prawdziwych drwali!
Jak jest w Bieszczadach? Po prostu wspaniale!
Magia!
Dwernik. Wracamy!
Nigdy nie wiadomo jaki widok będzie na nas czekał zza górskiego zakrętu…
Tak blogerka modowa łapie auto stopa. Ciekawostką jest fakt, że stopem do Warszawy sześcioma autami dojechałam szybciej niż jechałabym bezpośrednio jednym samochodem.
Bieszczady – niebawem tam wrócę!
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Zabieg prostujący włosy czyli keratynowe prostowanie włosów ...
Zegarek Polar A300 - ten gadżet powinien mieć każdy, komu ch...
Dobranie okularów dla wielu osób jest trudniejsze niż dopaso...
ala says
Świetna relacja, super zdjęcia!
Damian says
Jakiś wypadzik za granicę w wakacji się szykuje, lub jakieś konkretne fotorelacje?
Pozdrawiam.
Damian ostatnio opublikował..Zawodników Feyenoordu obok Bayernu najwięcej w półfinałach
MustHaveFashion.pl says
Tak, na pewno będzie fotorelacja z Macedonii, a kolejne niespodzianka
Marek says
Widzę, że przeżyłaś znakomity wypad 😉 Również chciałbym się wybrać w Bieszczady. Za sprawą Twojego wpisu na pewno jest mi tam bliżej niż dalej. No zobaczymy na ile jest to możliwe do wykonania.
Marek ostatnio opublikował..Zabi Sp z o. o. producent kół i zestawów kołowych
DekoEko says
pasztet to podstawa każdej górskiej wycieczki !!! 🙂
DekoEko ostatnio opublikował..Rowerowa moda
Klara says
bieszczady sa przeurocze. zazdroszcze czasu spędzonego tam. Pozdrawiam
smajlova says
Bieszczady są cudowne , potwierdzam ! <3 i następnym razem zapraszam do Starego Kina w Lutowiskach ! 😀
MustHaveFashion.pl says
W Lutowiskach jest kino? 🙂 Dzięki za wiadomość, następny razem na pewno wpadnę tam!
asistylee.blogspot.com says
Uwielbiam to miejsce! Byłam tam rok temu 🙂
asistylee.blogspot.com ostatnio opublikował..Szorty Levi’s diy – jak zrobić 🙂
MustHaveFashion.pl says
a ja tam niebawem znowu wracam!
Robert says
Dotychczas miałem już okazję być w Bieszczadach kilkukrotnie. Zawsze urzekały mnie swoją elegancją, ciszą i niezwykłym spokojem. Dobre miejsce zarówno dla kogoś kto chce się wyciszyć w samotności jak i chce z przyjaciółmi spędzić niezapomniany czas. Gratuluję relacji jest na prawdę świetna.
Robert ostatnio opublikował..Portal turystyczny Gdzie-Wyjechac.pl
Marek says
dla mnie najlepsze wakacje i najprzyjemniejszy odpoczynek jest w górach. NIe lubię tracić czasu na leżenie na piasku..
Jaxon says
Zdecydowanie Bieszczady to aktualnie najspokojniejsze i najprzyjemniejsze góry do eksploracji. tatry straciły swój klimat i przez turystów nie nadają się do turystyki
Jaxon ostatnio opublikował..Kołowrotek Jaxon Big Bang FR 700 – 199,80 zł
Fajne Podróże says
Fantastyczna relacja z Bieszczad.Szkoda, że dopiero teraz do Ciebie trafiłem na bloga. Fajnie piszesz:)
Fajne Podróże ostatnio opublikował..20 najlepszych atrakcji w Bieszczadach i okolicach